Rozdział 10
Miło było się budzić obok osoby, którą kocha się najbardziej na świecie. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Na początku wmawiałam sobie, że to tylko kolega i broniłam się od tego uczucia rękami i nogami, lecz nie udało się...Dostałam świetną pracę i mam świetnego faceta. Poza tym Maciek wygląda strasznie słodko, jak śpi...
Dni mijały bardzo szybko i ani się nie obejrzeliśmy, a był już czerwiec. Kinga urodziła zdrową dziewczynkę. Korzystając z okazji, że była jeszcze w szpitalu postanowiliśmy z Maćkiem je odwiedzić.
Szliśmy szpitalnym korytarzem trzymając się za ręce. Ja trzymałam pluszowego misia dla małej, a Maciek bukiet dla Kingi. Weszliśmy do sali i ujrzeliśmy cudowny widok; Kinga trzymała małą na rękach, a Kuba się z nią bawił... Wyglądało to przesłodko, pomyślałam, że w przyszłości też bym tak chciała...Po chwili przywitaliśmy się i wręczyliśmy mini prezenciki. Od razu zaczęli zadawać pytania:
-Jesteście razem?!-pytał Kuba, oboje z Maćkiem spojrzeliśmy na siebie i pokiwaliśmy twierdząco głową. Maniek dodał jeszcze, że od prawie miesiąca, na co Kinga zdenerwowała się:
-Dlaczego wcześniej mi nic nie powiedzieliście?
-Nie było okazji-odpowiedział Maciek podczas, gdy ja trzymałam na rękach małą księżniczkę.
-Jejku jak ona słodka, jak ma na imię?-spytałam.
-Laura-usłyszałam odpowiedź.
-Ooo jak ślicznie. No to Laura już Cię ciocia wychowa na porządnego kibica siatkówki.-mówiłam patrząc się na małą.
Maciek objął mnie i popatrzył w kierunku Laury:
-A wujek jej w tym pomoże...
-ooo jak słodko-zachwycała się Kinga
-Dobra koniec tych słodkości, trochę się zasiedzieliśmy, idziemy. Musicie odpoczywać. A ja się muszę przyzwyczajać co za pół roku będę
-mamą?- przerwała mi Kinga ze świeczkami w oczach .
-Znowu ciocią, jeju nie może człowiek ciocią zostać tylko od razu musi mamą?
...
Z racji tego, że byliśmy w Krakowie to pojechaliśmy tym razem do mieszkania Maćka.
-Fajnie byłoby mieć taką kruszynkę w domu-mówił otwierając drzwi.
-Jak chcesz to zapytaj się Kuby, czy możesz na parę dni zabrać Laure do siebie i już będziesz miał kruszynkę.
-Ale mi chodzi o taką naszą kruszynkę...
-Zwariowałeś?! Dopiero co dostałam pracę i już mam iść na urlop macierzyński?!
-No dobra, dobra...
______________________________________
I jest dziesiątka. Trochę za dużo słodkości w tym rozdziale, za co przepraszam, ale musiałam tak.
Następny rozdział postaram się dodać we wtorek lub środę :)
Pozdrawiam Karolina
Ja tam lubię słodkości, ale jakimś dreszczykiem też nie pogardzę :3 Jak się cieszę, że są razem <3 Hah, a ta kruszynka, o jeju, jeju, fajnie by było jakby mieli, ale teraz to za wczesnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ooooo. <33 Słodko, słodko, słooodko. <333
OdpowiedzUsuńWidać, że Maciek traktuje ich związek poważnie skoro chce mieć z nią dziecko. Ale mimo wszystko to jeszcze za wczesnie. Studia Zuzy i wyjazdy Maćka wcale nie ułatwiłyby sprawy;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;>
OMG , jak ja lubie czytac to opowiadanie, także polecam to opowiadanie dla osób przybitych i pesymistów, na serio mega poprawia humor! :*
OdpowiedzUsuń